piątek, 14 maja 2010

Poranna gimnastyka

Autor: Ula

Jakiś czas temu tak zupełnie dla zabawy zaczęłam z Tiszem robić ćwiczenia gimnastyczne w boksie. Robiliśmy je na koniec naszego codziennego spotkania, tak jakby krótka zabawa na pożegnanie. Jednak od jakiegoś czasu zmieniłam zasadę i robię to przed treningiem. Dlaczego?
Otóż w okresie zimowym ja sama odczułam mocno jak działa zimno i wilgoć na stawy i mięśnie. Krótko mówiąc odczułam to działanie jako usztywnienie i ból. Np. rano, kiedy wstaję muszę się pogimnastykować, rozluźnić kręgosłup, porozciągać. Dopiero wówczas zaczynam się lepiej czuć i lepiej ruszać. Bez tego wszędzie mnie strzyka, boli i ciągnie. Pomyślałam sobie, że przecież Tisz też może mieć takie odczucia,. Przecież stoi tyle godzin praktycznie niewiele się ruszając. Stąd pomysł aby robić te ćwiczenia przed treningiem.
A jakie to ćwiczenia:

1. Zaczynamy od przywitania się podnoszeniem przednich nóg. Nauczyłam go, że podnosi prawą i lewą przednią nogę na komendę. Odciąża to przód i uwalnia łopatki.


2. Drugie ćwiczenie to zgięcia na obydwie strony. Najpierw na prawą, przykładam rękę z małym kawałkiem marchewki na środku prawej strony zadu, Tisz odwracając głowę musi mocno się wyciągnąć by dosięgnąć marchewkę. Na początku próbował obrócić całą kłodę, ale konsekwentnie trzymałam marchewkę przy zadzie więc szybko skapował że trzeba się wygiąć. Potem jeszcze drugie zgięcie z marchewką na środku kłody i trzecie z marchewką przy łopatce. I oczywiście to samo na lewą stronę.

3. Kolejne ćwiczenie to skłony - podaję marchewkę między przednimi nogami nisko przy ziemi.

4. Później przykładam marchewkę pod szyją na wysokości brody tak, żeby Tisz jak najmocniej naciągnął kręgi na potylicy. Nazywam to ćwiczenie "ala - rollkur", dlatego, że Tisz ciągnie brodę mocno do szyji z tą różnicą, że nie jest to wymuszone patentami jak w rollkurze tylko robi to siłą własnych mięśni i przez krótki moment tylko żeby "zdobyć" marchewkę.

5. Na koniec ćwiczymy ciągnięcie za ogon, co ma na celu rozciąganie zadniej części kręgosłupa.

Chciałabym przy tym podkreślić, że wszystkie te ćwiczenia wprowadzałam stopniowo co jakiś czas dodając jedno, poza tym stopień wygięcia i skłonu nie od początku był taki jak jest teraz. Ponadto do zachęcenia Tisza do ćwiczenia stosuję małe kawałki marchewki, żeby dać nagrodę ale żeby jednocześnie nie jej przeżuwał zbyt długo.

Widzę też, że Tisz traktuje to jako zabawę, jest aktywny, ciekawy i bardzo chętny. Udało mi się również nauczyć go kiedy następuje koniec zabawy i przystępujemy do czyszczenia i przygotowania do treningu. Wówczas stoi spokojnie nie oczekując już nagród.

Bardzo polecam te ćwiczenia przed treningiem nie tylko ze względu na rozciąganie i gimnastykę, ale również na aktywizowanie psychiki konia i skierowanie jego uwagi na człowieka.

Nasz blog czytają: