Najpierw Emily, która przyjechała z Irlandii na wakacje i odwiedziła mnie i Tisza obserwując nas na treningu zasugerowała, że coś Tiszowi nie pasuje, coś nie jest ok. Postanowiłyśmy zaprosić chiropraktyka czyli kogoś kto zajmuje się nastawianiem końskich kręgosłupów. Jeżeli chodzi o ludzi jest to dość znana i ceniona profesja, jednak w świecie końskim, a dokładniej w polskim świecie końskim ciągle wiele osób sceptycznie podchodzi do tego rodzaju zabiegów. A przecież kręgosłup u koni jest poddawany bardzo dużym wysiłkom i obciążeniom. Przyjechała Olga Kulesza zajmująca się chiropraktyką. Oczywiście masaż był zasadny, ale jeszcze ważniejsza była diagnoza odnośnie siodła - okazało się że jest po prostu złe. Postanowiłam więc zrezygnować z siodła i po 3 dniach bez jazdy (tak jest po masażu) postanowiłam spróbować moich sił na oklep i bez ogłowia.
Tisz nauczył się podnoszenia nóg na komendę. |
Kilkanaście dni poświęciłam przede wszystkim "łapaniu równowagi" i oswojeniu się z nową sytuacją. Szło mi nieźle. Zaczęłam kłusować i galopować i po pewnym czasie poczułam się dosyć pewnie.
Zaczęłam nawet myśleć o tym, że jest to super sposób na letnie upały. "siodło z grzbietu - koniu lżej :-)".
Bez siodła i ogłowia zaczęłam robić nawet ustępowania od łydki |
Mianowicie każde wygięcie w lewo było trudne, a najbardziej ciężko było mi zrobić woltę w galopie w lewo. Nie zauważałam tego w siodle, bo wówczas zdecydowanie łatwiej jest "wymusić" jakiś ruch, natomiast kiedy ma się tak "niezobowiązujący" kontakt z koniem, wówczas wszystko polega na wzajemnym zaufaniu i dobrej woli konia.
Postanowiłam więc wrócić do jazdy w ogłowiu aby mieć większą kontrolę i poszukać przyczyny.
Obserwując przez kilka dni ten problem doszłam do wniosku, że Tisz ma "przekoszony" przód, tzn. na wysunięta lewą łopatkę co powodowało trudność przy zgięciu w lewo i wypadanie łopatką na zewnątrz przy zgięciu w prawo. Nie było to widoczne gołym okiem, ale jak uśwadomiłam sobie to, to wiele problemów treningowych nagle mi się wyjaśniło. Niestety był to prawdopodobnie efekt "działania" tego nieszczęsnego siodła.
Wnioski z tej części opowieści:
1. Końskie kręgosłupy też trzeba od czasu do czasu nastawiać
2. Warto pokusić się o jazdę na oklep - wówczas można wyczuć więcej
3. Złe siodło to dla konia jest tak samo złe jak za małe buty dla człowieka - może i chodzić można, ale odciski potem trzeba leczyć miesiącami
Muszę tu zaznaczyć, że siodło "dopasowywała" mi moja - już była - trenerka i nie zdawałam sobie sprawy wcześniej, że jest aż tak złe. szczęście w nieszczęściu, że te wszystkie konsekwencje okazały się możliwe do naprawy.
cdn.