O czym piszemy
"odpuszczanie"
"ulubione miejsce"
Akupunktura
angażowanie inteligencji konia
bieganie luzem
budowa mięśni
ciekawe ćwiczenia
czas treningu
diagnozowanie problemów
dodania w kłusie
doświadczenie
gdy konia boli
gimnastyka
intuicja
klikanie
kontrola kontaktu na wodzach
lonżowanie
lotna zmiana nogi
masaż szyi
nasza psychika
nowy koń
ocena postępów
plan pracy
płochliwy koń
Po akupunkturze
po kontuzji
pomoce jeździeckie
pozytywne nastawienie
praca z energią
psychika konia
rozgrzewka
rozluźnienie łopatek
rozprężenie
skoki luzem
skrzywienie na jedną stronę
słabe zagalopowania
słaby kłus
stęp hiszpański
transport
trening
trudny początek
ujeżdżenie naturalne
wizualizacja
zabawa
czwartek, 29 kwietnia 2010
Zabawa w Ty mnie nie ciągniesz a ja Cię nie trzymam
Autor: Ula
Wydaje mi się, że przez ostatnie 4 miesiące moje pomoce stały się bardziej subtelne. Zrezygnowałam z ostróg. Częściej też odpuszczam wodze w trakcie treningu. Częściej używam głosu żeby wzmocnić sygnał (np. by dodać nieco w kłusie mówię energicznie "i...." bo tak też sygnalizuje to oczekiwanie w trakcie treningu luzem). Wciąż szukam miejsc i sposobów by kontakt z Tiszem uczynić z czasem możliwie jak najbardziej wyrafinowany i wysublimowany. W moim odczuciu nie da się tego zrobić z dnia na dzień z dwóch powodów: ja tego nie umiem i Tisz tego nie zrozumie. Ale sposobem ewolucyjnym jestem przekonana, że z czasem wszystkie pomoce staną się lżejsze niż dotychczas a jednocześnie też bardziej skuteczne.
Wymyśliłam ostatnio taką zabawę: jadąc dowolnym chodem w rytm tego chodu powtarzam jak mantrę "ty mnie nie ciągniesz ja cię nie trzymam". Oczywiście nie chodzi wyłącznie o samo powtarzanie, ale też o realizację tej zabawy. Dotyczy ona kontaktu na wodzach. Powtarzając te słowa mam wrażenie, że nie tylko ja jestem odpowiedzialna za jakość kontaktu, że taki a nie inny kontakt na wodzach jest naszą wspólnym uzgodnieniem, a najmniejsze nawet naruszenie tej umowy jest zauważalne. Ta zabawa pomaga mi w koncentracji i w wyczuciu delikatnych napięć wynikających bądź to z mojego bądź to z Tisza napięcia. Również dzięki tej zabawie zauważyłam wyraźnie, że częściej napięcie pojawia się na prawej wodzy niż na lewej i w związku z tym mogę świadomie nad tym popracować. Zresztą już po kilku dniach od tego spostrzeżenia zauważyłam poprawę i większą elastyczność niż wcześniej.
Spodobało mi się to, że mówię do Tisza w trakcie treningu, jakby rozmawiam z nim. I mam takie spostrzeżenie: jak już się psychicznie człowiek uwolni od myśli, że nie ma werbalnej odpowiedzi, to okazuje się, że odpowiedź jest, tylko w języku końskim, w języku który nazywa się ruchem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz