Tisz jest w coraz lepszej formie i tak jak pisałam wcześniej ciągle odnoszę wrażenie, że to się dzieje jakby samoistnie. Paradoksalne jest moje poczucie, bo przecież regularnie codziennie pracuję razem z nim...a jednak. To skłoniło mnie do pewnej analizy. Bo z jednej strony mam codziennie poczucie, że się bawię z moim koniem, że sobie "rozmawiamy" jeżdżąc, przerabiamy różne tematy - w najmniejszym stopniu nie mam odczucia ciężkiej pracy choć nierzadko tą "zabawę" czuję w mięśniach. A z drugiej strony widzę, że mój koń ma coraz większe możliwości i podejmuje coraz trudniejsze wyzwania gimnastyczne.
Patrząc na ten proces w jakim jesteśmy z Tiszem od ponad roku dochodzę do wniosku, że to co koń oferuje jest funkcją jego kondycji i elastyczności (i to na równi w sferze psychicznej jak i fizycznej). Cała reszta "przychodzi" sama. Żeby koń zrobił jakiś element, albo żeby go robił lepiej niż do tej pory, to po pierwsze musi móc tak ułożyć swoje ciało (=elastyczność) a po drugie musi móc je w takiej pozycji utrzymać podczas ruchu (=kondycja).
Jeśli więc tak spojrzeć na treningi to zadaniem jeźdźca jest, aby w możliwie różnorodny sposób wypracowywać te właśnie cechy. Inaczej mówiąc lepiej pracować nad maksymalną elastycznością i kondycją niż tylko nad perfekcyjną łopatką czy nad idealnym ciągiem. Łopatka, ciąg czy inne elementy stają się w ten sposób środkiem do celu a nie celem samym w sobie. Sądzę, że dzięki takiemu spojrzeniu praca z koniem jest nie tylko bardziej efektywna, ale też przyjemniejsza i ciekawsza dla obydwu stron.
Jak pracujemy z Tiszem nad elastycznością fizyczną?
Karen Rolf proponuje całą gamę ćwiczeń, które można wykonywać podczas treningu ujeżdżeniowego, staram się dobierać te ćwiczenia tak, żeby poprawiać poszczególne partie: np. ćwiczenia na ruchomość łopatek, albo ćwiczenia na poprawienie pracy zadu. Ale też jest to stretching, gra w piłkę, lonżowanie na dwóch lonżach, skoki przez przeszkody a nawet spacery w ręku. Do tego dodaję masaż i akupunkturę - bo to wspomaga rozluźnienie, a wiadomo, że rozluźniony mięsień łatwiej jest trenować. Bardzo też zwracam uwagę na równomierną stosunkowo długą rozgrzewkę i równie równomierne długie rozluźnienie po treningu. Poza tym Tisz całą zimę też nosił szalik, bo uważam, że niezwykle ważne jest wolne rozgrzewanie mięśni i ich wolne studzenie (wystarczy spojrzeć na wszystkich sportowców wyczynowych jak o to dbają).
Jak pracujemy nad elastycznością psychiczną?
Zaufanie i poczucie bezpieczeństwa to podstawa do tego, żeby móc w ogóle dotrzeć do psychiki czyjejkolwiek (konia, psa, dziecka czy dorosłego człowieka). Myślę, że Tisz czuje się teraz bezpiecznie w mojej obecności i jest dlatego spokojny i bardzo skoncentrowany na mnie. Dzięki temu mogę pracować z nim nad sterowaniem poziomem energii. Koń jest czasem jak małe dziecko: łatwo może się rozbrykać, a innym razem będzie leniuszkiem, którego trzeba zmobilizować do aktywności. Elastyczność psychiczna oznacza więc umiejętność płynnego i spokojnego przechodzenia z jednego stanu w drugi i zdolność do szukania tego stanu po środku. Bawię się tym tematem w zasadzie w każdej sytuacji: zarówno na treningu jak i wówczas gdy jestem w stajni, na padoku gdy gramy w piłkę, czy na spacerze w lasku. Staram się balansować energią Tisza (tzn. "podkręcać go i studzić") ale zawsze w takich granicach, żebym miała poczucie, że panuję nad sytuacją.
Jak pracujemy nad kondycją fizyczną?
O tym już dla sportowców napisano tony, więc nie śmiem się tu wymądrzać. Powiem tylko, że przeplatam ćwiczenia gimnastyczne z ćwiczeniami wytrzymałościowymi, staram się codziennie przekroczyć o odrobinę możliwości z poprzedniego dnia - np. długość galopu w zebraniu, długość stępa z mocniejszym zaangażowaniem zadu, łączenie po 2 lub 3 elementy w jedną sekwencję itd. Ale też staram się przekraczać tą granicę o tyle, żeby nie zniechęcić, nie przesadzić - to trudne ale i ciekawe zadanie rozpoznać jakie koń ma możliwości w zakresie danego ćwiczenia, gdzie jest granica i na ile można ją przesunąć danego dnia.
Jak pracujemy nad kondycją psychiczną?
Podobnie jak w kwestii elastyczności psychicznej pracuję nad tym cały czas, w każdym momencie kiedy jestem z Tiszem. Obserwuję jak długo mogę utrzymać jego koncentrację nad jakiś zadaniem czy zabawą, staram się wydłużać ten czas, ale też pozwalam na chwile dekoncentracji, wówczas gdy widzę, że Tisz tego potrzebuje, że chce poobserwować świat wokół niego lub po prostu odetchnąć. Czasem daję mu poczucie, że to on może zdecydować np. w którym kierunku pójdziemy na spacer, albo kontynuuję kłus, który został zainicjowany przez niego. Dzięki temu Tisz ma poczucie, że nie jest niewolnikiem, że dobrowolnie akceptuje moją dominującą pozycję w naszej relacji.
Wydaje mi się, że jeżeli w ten sposób patrzy się na całą pracę z koniem to staje się ona interesującą podróżą w kierunku doskonałej relacji z koniem w sferze psychicznej jak i zwiększających się możliwości jeździeckich. Zmiana jaka nastąpiła przez ostatni rok w psychice i możliwościach Tisza jest tego najlepszym dowodem.
PS. Niektórzy uważają, że można ułożyć ciało konia do jakiegoś elementu za pomocą jednego lub (co gorsza kilku jednocześnie) tzw. patentów i zmusić go do utrzymania tej pozycji za pomocą ostróg i bata - może i tak, ale prędzej czy później skończy się to kontuzją fizyczną i - co gorsza - psychiczną. Smutna obserwacja.)
O czym piszemy
"odpuszczanie"
"ulubione miejsce"
Akupunktura
angażowanie inteligencji konia
bieganie luzem
budowa mięśni
ciekawe ćwiczenia
czas treningu
diagnozowanie problemów
dodania w kłusie
doświadczenie
gdy konia boli
gimnastyka
intuicja
klikanie
kontrola kontaktu na wodzach
lonżowanie
lotna zmiana nogi
masaż szyi
nasza psychika
nowy koń
ocena postępów
plan pracy
płochliwy koń
Po akupunkturze
po kontuzji
pomoce jeździeckie
pozytywne nastawienie
praca z energią
psychika konia
rozgrzewka
rozluźnienie łopatek
rozprężenie
skoki luzem
skrzywienie na jedną stronę
słabe zagalopowania
słaby kłus
stęp hiszpański
transport
trening
trudny początek
ujeżdżenie naturalne
wizualizacja
zabawa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz