Autor: Ula
Każdy wie, przynajmniej z obserwacji, że sportowcy każdej dyscypliny przed przystąpieniem do regularnego treningu mają rozgrzewkę. Rozpoczęcie treningu bez rozgrzewki grozi nawet kontuzją. Prawidłowa rozgrzewka nie polega na takim byle jakim ruszaniu się. Wręcz przeciwnie: inną ma rozgrzewkę piłkarz, a inną pływak; inną piłkarz przed meczem, inną przed treningiem technicznym, a inną przed treningiem kondycyjnym. To wiemy. Ale czy pamiętamy o tym, że nasz koń to też sportowiec? Sportowcem bowiem się jest, gdy regularnie uprawia się jakąś dyscyplinę sportową bez względu na to czy startuje się w zawodach czy też nie.
Tymczasem zauważyłam, że większość osób w ramach rozgrzewki po prostu kilka minut stępuje. Moim zdaniem konieczna jest przemyślana sekwencja ćwiczeń rozgrzewających w zależności od tego jakie mamy danego dnia oczekiwania od treningu i czego spodziewamy się od konia. Jako że koń to żywa istota - ważne jest również to co pokaże podczas rozgrzewki, może wówczas trzeba będzie zmienić plan lub we wstępnej fazie zaproponować jakieś ćwiczenia na poszczególne partie mięśni.
Tak więc nie da się opisać moim zdaniem uniwersalnej rozgrzewki, ale spróbuję opisać kilka elementów, które prawie zawsze stosuję i które powodują, że kiedy przystępuję do konkretnych ćwiczeń, koń jest gotowy do współpracy, elastyczny i pełen energii i chęci.
I faza
Pierwsza faza jest jeszcze w boksie. Opisywałam to w poście "Poranna gimnastyka", ale dla przypomnienia: skręty tułowia na obydwie strony, skłony do przednich nóg, podnoszenie nóg, wymach przednich nóg, ciągnięcie z ogon, rozciąganie kręgów szyjnych - wszystko na zasadzie zabawy i z nagrodami w postaci małych kawałków marchewki. Cele są dwa: rozciągnięcie i nawiązanie psychicznego kontaktu z jeźdźcem. Koń wówczas ma uwagę skierowaną na mnie i tak ma pozostać do końca treningu.
II faza
W tej części jest to rzeczywiście kilka minut stępa na luźnej wodzy, czasem stępuję na hali, a czasem robimy sobie krótki spacer po małym lasku, który znajduje się na terenie ośrodka. Jeżeli jest to lasek to wykorzystuję nierówności terenu i drzewa, żeby w tej właśnie fazie powyginać konia trochę, żeby podejść pod małe wzniesienie lub z niego zejść. Jeżeli jest to hala to robię kilka kółek w obydwie strony na luźnej wodzy, kilka zatrzymań na luźnej wodzy i kilka cofań, również na luźnej wodzy. Nie trudno się domyśleć, że wszystkie te figury wykonujemy za pomocą sygnałów z łydek i dosiadu. To dobre ćwiczenie nie tylko dla konia ale również dla jeźdźca. Ta faza bardzo kieruje uwagę konia na wyczucie dosiadu i łydek. Czasami nawet na luźnej wodzy daję sygnały takie jak do łopatki czy trawersu, ale nie jest tak bardzo istotne jak jest wykonany ten krok, a bardziej istotna jest sama reakcja konia na taki sygnał. W tej fazie regularny rytmiczny stęp ma priorytet przed np. idealnym rysunkiem koła.
III faza
W III fazie zaczynamy kłus anglezowany. Najpierw po jednym kółku w każdą stronę na luźnej wodzy. To ma na celu rozluźnienie i konia i mnie, można by powiedzieć "wpasowanie" się w konia. Bardzo zwracam uwagę, żeby koń był w tej fazie swobodny i szedł w niskim ustawieniu, żeby miał rozluźnioną szyję i nos skierowany w dół - wówczas ma to sens. Jeżeli koń nie ma na tyle równowagi, żeby i koń i jeździec mogli sobie w takim ustawieniu swobodnie kłusować to znak, że trzeba właśnie to poćwiczyć. Po zrobieniu kółek w takim kłusie anglezowanym staram się robić krótkie dodania, również w tym ustawieniu i na luźnej wodzy. Po chwili zaczynam zbierać wodze, dalej wykonując dodania, koła, zatrzymania i ruszenia. Jeżeli zbiorę sukcesywnie wodze do postawy roboczej i nic nie zmieni się w rytmice, elastyczności i dynamice jazdy to mogę uznać, że jesteśmy już po rozgrzewce. Lecz jeżeli tak nie jest to szukam problemu i dalej uznaję, że ciągle jest to początek. Wówczas może trzeba nawet wrócić do fazy stępa, może trzeba zrobić więcej kółek - to już zależy od indywidualnej oceny sytuacji. Zdarzyło mi się zimą kilka razy, że rozgrzewka trwała 30-40 minut. Może koń był zmarznięty, może byłam w gorszej formie. Dla mnie sygnałem do tego, że jesteśmy rozgrzani jest to, że koń jest na poziomie energii, którą interpretuję jako gotowość do pracy, jest swobodny i zaangażowany i jest mi wygodnie w siodle. Na pewno warto poświęcić więcej czasu po to, żeby to osiągnąć, a wówczas właściwy trening miał lepszą jakość. Od kiedy świadomie obserwują i stosuję wszystkie fazy rozgrzewki, widzę dużą różnicę w efektach osiąganych w fazie właściwego treningu.
"Między - rozluźnienie"
Bardzo często w trakcie treningu daję luźne wodze i robię po jednym kółku w każdą stronę na luźnej wodzy. Pozwalam koniowi się wyciągnąć, rozluźnić, a poza tym to jest formą nagrody. A nagradzam za najmniejsze nawet osiągnięcia. Działa rewelacyjnie!!!!
O czym piszemy
"odpuszczanie"
"ulubione miejsce"
Akupunktura
angażowanie inteligencji konia
bieganie luzem
budowa mięśni
ciekawe ćwiczenia
czas treningu
diagnozowanie problemów
dodania w kłusie
doświadczenie
gdy konia boli
gimnastyka
intuicja
klikanie
kontrola kontaktu na wodzach
lonżowanie
lotna zmiana nogi
masaż szyi
nasza psychika
nowy koń
ocena postępów
plan pracy
płochliwy koń
Po akupunkturze
po kontuzji
pomoce jeździeckie
pozytywne nastawienie
praca z energią
psychika konia
rozgrzewka
rozluźnienie łopatek
rozprężenie
skoki luzem
skrzywienie na jedną stronę
słabe zagalopowania
słaby kłus
stęp hiszpański
transport
trening
trudny początek
ujeżdżenie naturalne
wizualizacja
zabawa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz