piątek, 4 czerwca 2010

Jak to z tą piłką było?

Autor: Ula

Od jakiegoś już czasu gramy z Tiszem w piłkę. Ktoś może rzec, że to takie cyrkowe sztuczki, ale ja uważam, że nie ma nic lepszego jak angażowanie inteligencji konia. Zawsze byłam zdania, że mózg jest jak mięsień (u ludzi również) i że trzeba go trenować bo wówczas lepiej funkcjonuje. W naturze konie musiałby używać swojej inteligencji w stadzie, a w naszych warunkach funkcjonowania ich stadem jest człowiek.

Tak więc kupiłam Tiszowi jakiś czas temu dużą fioletową piłkę (taką do ćwiczeń z areobiku).

Pierwsze zetknięcie z tym wielkim fioletowym przedmiotem było takie: Tisz zbliżył się do piłki na odległość około 1 m i bardzo ostrożnie wyciągając szyję próbował ocenić cóż to za obiekt. Trwało to 1-2 minuty. Zapewne stwierdził, że ten obiekt może go pewnie zaatakować lub napaść bo odszedł w drugi koniec padoku i nie miał ochoty podejść. Pierwszym zadaniem więc dla mnie okazała się praca nad zmniejszaniem dystansu.

Trwało to trzy dni. Starałam się zbliżać piłkę do Tisza, Tisza do piłki, a każde zmniejszenie dystansu nagradzałam kawałkiem marchewki. Po trzech dniach już dystans mógł być bardzo mały, ale zdecydowanie lepiej się Tisz czuł jak byłam z nim po tej samej stronie piłki. Jak tylko stawałam naprzeciwko (a piłka był pomiędzy nami) odsuwał się.

Na tym etapie starałam się zmobilizować go do dotykania piłki nosem. Jak tylko to zrobił (na początku przypadkiem) dostawał marchewkę. Dość szybko zorientował się, że dotykanie piłki nosem jest ok. W ten sposób gładko przeszliśmy do popychania piłki nosem, a potem stopniowo przechodziłam niepostrzeżenie na przeciwległą stronę tak, żebym mogła popychać piłkę do niego.

Chcę podkreślić, że za każdym razem jak Tisz zrobi coś czego oczekuję to dostaje marchewkę i pochwałę. Jak już widzę, że znajduje w tym swoją własną ciekawość i zabawę, staram się dawać marchewkę rzadziej (raz na dwa razy, na trzy... itd).

Teraz jesteśmy na takim etapie, że możemy odpychać piłkę nawzajem do siebie i to kilkanaście razy bez marchewki, tzn. tylko od czasu do czasu. Następnym etapem jest nauka kopania piłki nogą. Ale do tego już zaczęłam wykorzystywać teorię "klikania" o której napiszę w następnym poście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nasz blog czytają: