niedziela, 18 lipca 2010

Ależ on delikatny....


Jeżdżę już kilka dni bez siodła. Początkowo też bez ogłowia, a teraz ostatnie dwa dni zakładam ogłowie bezwędzidłowe. Jestem zadziwiona jak dobrze mój Tisz zareagował, jest spokojny, reaguje moje sygnały. Oczywiście oboje musimy rozpoznać tą nową sytuację dla nas obojga, co nie jest pozbawione błędów. Pierwsze dwa dni były właśnie zapoznaniem się z nowymi sygnałami, a dziś już Tisz dał sygnał, ze moje pomoce zarówno w łydkach jak i na wodzach muszą być delikatniejsze. Wydawało mi się, ze wszystko robiłam tak jak wczoraj, a jednak gdy chciałam zakłusować i skręcić w lewo lub w prawo Tisz wówczas zagalopowywał nieco unosząc głowę. Trochę nawet najpierw się wystraszyłam, bo miałam wrażenie, że w ułamku sekundy nie panuje nad sytuacją. Jednak po chwili zorientowałam się, że delikatne odpuszczenie wodzy powoduje przejście do kłusa. Wówczas przyszło mi do głowy, że on zagalopowuje bo mam za mocny kontakt (choć wydawało mi się, że był taki sam wczoraj). Może po prostu chciał powiedzieć, że już nie muszę "tak głośno" do niego mówić, że wystarczy "ciszej", a może nawet "szeptem". Spróbowałam i wówczas udało mi się zrobić kilka wolt, ósemek i na tym dzisiejszą lekcję skończyłam. To była dziś moja lekcja :-).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nasz blog czytają: