poniedziałek, 19 lipca 2010

Słuchajmy naszych koni














Autor: Emily

Może to brzmi banalnie, lecz widzę jednak, że nadal mamy problem ze zrozumieniem co koń ma nam do "powiedzenia".
A wiadomo, że nie mówi, więc nasze "słuchanie" musi przejąć formę dokładnej obserwacji samego konia oraz jego zachowań na dane bodźce.
W zależności od typu konia z jakim mamy do czynienia - czy to ekstrawertyk, introwertyk czy coś pomiędzy - koń będzie w inny sposób okazywał mam swoje emocje, niezadowolenie, ból lub strach.
U koni bardziej "otwartych" i pobudliwych, jeśli coś im nie będzie się podobać, będą brykać, wspinać się, cofać, zawijać, gwałtownie zmieniać tempo, uciekać z głową do góry i.t.d. i będą to robić w bardzo wyrazisty sposób. Trudniejsze zadanie mamy gdy pracujemy z koniem z natury zamkniętym w sobie, na co dzień nie przejawiającym zbyt dużo energii. Wtedy musimy się wsłuchać czyli wpatrzyć jeszcze bardziej, jego sygnały będą subtelniejsze i będą się mniej lub bardziej ograniczać do mowy ciała, ustawienia i napięcia uszu lub ogona, oraz ogólnego napięcia w ciele a w szczególności w szyi. Jak tylko uważnie będziemy go obserwować to okaże się, że nie tyko do nas "mówi" ale nawet "krzyczy".
Jak przekonałam się na własnej skórze najczęściej bagatelizowane problemy, które mogą powodować u konia ból i stały dyskomfort. Są to często: źle dobrane siodło oraz problemy z zębami. Koń często wówczas poddaje się tej sytuacji, nie walczy, jednak nie jest zadowolony z treningów i z kontaktów z ludźmi. Jest ciągle napięty, często ma położone uszy i nie jest chętny do współpracy. Grono specjalistów od tych spraw jest ciągle jeszcze bardzo małe, ale są. Takie profesje jak pasowacz siodeł, chiropraktyk, dentysta już funkcjonują - więc korzystamy z ich wiedzy i doświadczenia nawet gdy tylko wydaje nam się, że nasz koń potrzebuje oceny specjalisty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nasz blog czytają: