czwartek, 15 lipca 2010

Podstawą jest obustronne zaufanie


Jeszcze kilka miesięcy temu nie miałam odwagi na swobodny spacer po ośrodku. Nie ufałam Tiszowi. Miałam obawy czy się nie spłoszy, czy nie poniesie. Czułam się źle z tymi emocjami. Zaczęłam z nim od stycznia intensywnie pracować, poza jazdą i ćwiczeniami proponuję mu również różne zabawy i aktywności o których juz pisałam w dotychczasowych postach. Ale ostatni mój "wyczyn" zadziwił mnie samą.
Jeździłam na oklep bez ogłowia: stępem, kłusem, galopem. Szok! Tu ukłon w stronę mojej Emilki McShane, która nie tylko zachęciła mnie do tego, ale również asekurowała mnie. Można by powtórzyć słowa z reklamy: "Nie róbcie tego w domu!".
Potwierdzam. Przygotowania do tej zabawy to w zasadzie wszystko co do tej pory robiłam. Mam teraz z Tiszem bardzo dobrą relację, on ma do mnie bardzo duże zaufanie i dlatego nie denerwuje się jak jest jakaś nowość. Zna też już dobrze cały ośrodek, bo co dzień wędrujemy na nasz padok lub robimy spacer po lasku. Teraz jak wsiadam na oklep wiem i czuję to, że i ja mogę mu zaufać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nasz blog czytają: