Autor: Emily
Ula podczas wakacji zorientowała się, że jazda bez siodła i ogłowia jest nie tyle możliwa co może przynieść więcej korzyści niż nam się zdaje. I chyba każdy z nas woli jak koń robi coś na naszą "delikatną prośbę" a nie na rozkaz przy użyciu różnego rodzaju sprzętu i patentów.
Na swojej klaczy Holly nie jeździłam od marca tego roku i jakieś 3 tygodnie temu po przeprowadzce do nowej stajni przyszła kolej wziać się do roboty. Holly jest bardzo spokojna i delikatna, niemniej jednak łatwo wyprowadzić ją z rownowagi. I również bardzo dokładnie potrafi mi pokazać w jaki sposób obchodzili się z nia ludzie wczesniej jak była jeszcze w treningu wyścigowym.
Ona ma strasznie dużo cierpliwości..... do mnie i tolerancji na moje błędy.... dopóki nie użyję za dużo siły, aby ją do czegoś zmusić. Wtedy tak jak by poraził ją prąd i zaczyna się bronić w bardzo niemiły sposób (szybko się cofa, nie patrzy się gdzie, a jeśli ja nie ustępuję to się wspina). Na szczęście ja już o tym wiem, tak samo jak o tym, że to głównie problem na linii kontakt - wędzidło - głowa. I dotychczas jak na niej jeździłam (ponad pół roku temu) to pomimo, że się starałam, aby kontakt był jak "najmilszy", to - tak długo jak miała wędzidło w pysku - była spięta a jakość jej chodów była bardzo słaba.
Tym razem postanowiłam zacząć ją jeździć na kantarku, takim jakiego używa Pat Parelli oraz mnóstwo innych ludzi pracujących metodami naturalnymi. Chciałam w ten sposób zdobyć jej zaufanie i rozpocząć od nowa unikając ponownej traumy.
Holly na kantarek zareagowała super, dla mnie nie było żadnej różnicy pomiędzy jazdą na ogłowiu z wędzidłem a na kantarku, natomiast Holly była bardzo rozluźniona i wyglądała jakby jej wakacje ciągle trwały :)
Po kilku dniach jazdy na kantarku okazało się, że Holly jest niezwykle miękka i czuła jeśli chodzi o swoją głowę i odpowiada na najmniejszy nacisk i najmniejszy ruch mojej reki.
Znalazłyśmy też z Holly jej "ulubione miejsce" którym jest wolny kłus na bardzo obniżonej szyi i pozwalałam jej tak podróżować przez większą cześć jazdy. Po wprowadzeniu nowego elementu, który ćwiczyłam przez kilka chwil znowu powracałam do jej ulubionego miejsca. Aż w końcu uznałam, że jest już na tyle wyluzowana i "bezpieczna" w moim towarzystwie, że po niecałych dwóch tygodniach założyłam ogłowie z jabłkowym wędziłem - oliwką bez nachrapnika.
Wszystko poszło gładko szczególnie, że kontynuowałam tą samą rutynę i Holly tak jakby powoli zaakceptowała, że wędzidło nie musi się kojarzyć ze stresem. Aczkolwiek był jeden dzień kiedy na placu jeździło dużo koni z czego 5 skakało i Holly ewidentnie się usztywniła i nie miałam już odczucia, że jest zadowolona ze spędzania czasu ze mną. Następnego dnia założyłam więc znowu kantarek i tak też robię co kilka dni, aby upewniać ją, że wszystko jest w porządku, że może mi zaufać :)
Holly pierwszy raz pod siodłem po 6 miesiacach
Holly pierwszy raz pod siodłem po 6 miesiacach
Holly Happy na kantarku