Powiem tak: Akupunktura jest świetna.
A było to tak: umówiłam się na zabieg z Kasią Żukiewicz - cenioną i polecaną przez wiele osób i może jedyną osobą w obrębie Warszawy, która zajmuje się akupunkturą dla koni.
Najpierw Kasia obejrzała konia, oceniła stęp, kłus pod kątem rozluźnienia. Diagnoza była taka, że Tisz nadal jest spięty szczególnie w szyi. Niestety trudno jest w takiej chwili ocenić z czego mogą wynikać nieregularności w ustępowaniu od łydki w prawo: czy z napięcia szyi, czy z akiegoś problemu w przedniej nodze, który powoduje napięcie w szyji (co mnie przeraziło i zaniepokoiło). Tak czy owak, doszłyśmy z Kasią do wniosku, że akupunktura na pewno pomoże w rozluźnieniu i Kaisa przystapiła do zabiegu.
Zabieg akupunktury składał się z dwóch części: nakłuwanie igłami i masaż.
Igiełki są cieniuteńkie, i w zasadzie przy nakłuwaniu Tisz ledwo co zauważył, że coś się działo: dostał 1 w okolicy kłebu i 1 w okolicy szyi ( i tak też po drugiej stronie). Stał z tymi igłami około 15 minut po czym Kasia wyciągnęła te igły i następnie zrobiła mu masaż.
Następne 3 dni miały być spokojne i lekkie.
Postanowiłam więc zaplanować je tak: pierwszy dzień spacer, drugi dzień lonża i delikatny trening, trzeci dzień lekki trening nieco aktywniejszy niż poprzedniego dnia. Jak postanowiłam tak tez zrobiłam. Z tym, że trzeciego dnia lonżowałam na 2 lonżach i powiem szczerze - duuuuuuża różnica w jakości chodów i rozluźnieniu konia. Już nigdy nie będę lonżować na jednej lonży.
Kolejnego dnia przyszłam do stajni z jeszcze jednym postanowieniem. Powiedział stajennemu żeby dostał więcej owsa na śniadanie i na kolację. Na razie dodałm po 1/4 miarki czyli w sumie 1/2 - i tisz to słyszał. Ubrałam go w spacerową derke i poszliśmy na ten plac bo tak robię, że zamiast głupiego stępowania w kółko po małej hali idziemy na spacer z atrakcjami. No i jak doszliszmy do tego dużego placu to tam były drągi i przeskody. Więc najpierw spacerkiem po drągach a potem razem ze mną kłusikiem po drągach. Patrzę a Tisz kłusuje prze drągi z szyjaąjak łabędź. Więc biegniemy jeszcze raz a na końcu drągów marchewka - a on znów jak łabędź. Wiec myślę sobie: zobaczymy jak będzie z przeszkodą. Zrobiłam mała kopertkę i biegniemy razem: a Tisz pyk i ładnie przeskakuje. Więc poszłam do wejścia i mówię sobie jak ty taki chętny to zamknę wejście (czy jak wolisz wyjście :)) i spróbuję go wpuścić swobodnie na wyższą przeszkodę. Jak tylko zamknęłam wejście to już czułam, że go roznosi więc odpięłam uwiąz a on.... barany podskoki, i rży i ihahahaha i barany i galop - jak dziecko. Ihihihihhi ihahahhaah. A ja miałam aż łzy w oczach bo zobaczyłam radosnego konia, który sobie biega jak chce i się cieszy. I jak już pobarankował to przyszedł do mnie. Więc go chciałam wpuścić na tą przeszkodę i jak tylko był na linii przeszkody to znów puscił się do przodu pyknął ją bez żadnego problemu i znów barany podskoki ihahahaha itd....i znów jak pobiegał to przyszedł do mnie
Aż trudno uwierzyc że aż tak sie ucieszyl..... na wiesc o zwiekszeniu zarcia :-). Ale serio, to wysdaje mi się, że dzięku\i tej akupunkturze coś mu puściło w tej szyji i poczuł rozluźnienie jakiego nie czół ood dwóch lat.
Potem był kolejny normalny trening z ręki na dwóch lonżach. Tisz był super.
O czym piszemy
"odpuszczanie"
"ulubione miejsce"
Akupunktura
angażowanie inteligencji konia
bieganie luzem
budowa mięśni
ciekawe ćwiczenia
czas treningu
diagnozowanie problemów
dodania w kłusie
doświadczenie
gdy konia boli
gimnastyka
intuicja
klikanie
kontrola kontaktu na wodzach
lonżowanie
lotna zmiana nogi
masaż szyi
nasza psychika
nowy koń
ocena postępów
plan pracy
płochliwy koń
Po akupunkturze
po kontuzji
pomoce jeździeckie
pozytywne nastawienie
praca z energią
psychika konia
rozgrzewka
rozluźnienie łopatek
rozprężenie
skoki luzem
skrzywienie na jedną stronę
słabe zagalopowania
słaby kłus
stęp hiszpański
transport
trening
trudny początek
ujeżdżenie naturalne
wizualizacja
zabawa
niedziela, 10 października 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz