piątek, 22 października 2010

Jak to jest jak koń mruczy....

Dziś prawie się popłakałam: Tisz jest coraz lepszy, miększy i elastyczniejszy. Robię mu masaż na szyję przed i po jeździe i nowe poprawione siodło bardzo, ale to bardzo polepszyło się. Poza tym teraz jak już jest chłodniej na obiad dolewam do owsa trochę gorącej wody, żeby miał ciepłe jedzenie. No i dziś poszłam z wiaderkiem do myjki żeby dolać wodę i wracam a on zarżał na widok mnie i wiaderka oczywiście, tzn tak zamruczał jak to konie potrafią robić. Słyszałam to po raz pierwszy u Tisza. No i dlatego się rozczuliłam bo chyba mu dobrze :-).

2 komentarze:

  1. ... Apropo konskiego "mruczenia"....
    Moja Holly zwykle leciutki i cichutko rzy jak mnie zobaczy jak ide po nia na pastwisko..... lecz dzis sytuacja wygladala troche inaczej. Spoznilam sie do stajni o jakies poltorej godziny jak poszlam po Holly na padock to ta juz stala przy bramie ( czego zwykle nie robi) i jak tylko mnie zauwazyla zaczela normalnie ryczec, rzala jeden raz po drugim dopoki nie zalozylam jej kantarka na glowe .... i niestety nie rozczulilam sie tak jak Ula gdyz ja najwyrazniej dostalam "opieprz" od swojego konia za spoznienie :D

    OdpowiedzUsuń

Nasz blog czytają: