sobota, 12 lutego 2011

Kiedy słowa wypełniają się treścią

W książce Karen Rolf - "Ujeżdżenie, naturalnie!" wiele razy czytałam o jakimś ćwiczeniu, którego celem jest konkretny efekt w treningu konia. Prawie zawsze czytałam też taką obietnicę, że jak koń będzie gotowy to na pewno to poczuję. I rzeczywiście w wielu ćwiczeniach to się sprawdzało. Wypełniały się takie pojęcia jak "więcej energii", "większa elastyczność", "lepsza równowaga". Niedawno zrozumiałam (= poczułam) kilka pojęć, które znam już od dawna, bo często są używane w świecie jeździeckim. Na przykład "koń się sam niesie", "koń jest przepuszczalny", "koń jest w równowadze". Uczucie kiedy się po prostu wie, że "to jest to" jest niesamowite.
Ale największe wrażenie robi na mnie to, że powoli wypełnia się treścią pojęcie "koń oferuje".
Wcześniej myślałam o tym, że koń może coś oferować bardziej w kategoriach slangu jeździeckiego, aż przyszedł dzień, kiedy poczułam co to znaczy kadencja, a innego dnia Tisz zaoferował mi samoniesienie, a jeszcze innego przepuszczalność. Zrozumiałam wówczas, że są to rzeczy, których nie trzeba (i pewnie się nie da!) na koniu wymuszać. Po raz kolejny potwierdziła się w moim życiu zasada, którą wyznaję od dawna: najważniejsza jest droga jaką się podąża, jakość jaką się jej nadaje, cel pojawi się sam. Najważniejsze jest systematyczne, spokojne, logiczne i pozbawione przemocy (wobec konia, ale też wobec siebie!) działanie, najważniejsze jest zrozumienie, zaufanie i uwaga, najważniejsze jest chwalenie i uznanie drobnych sukcesów -  to na co cierpliwie czekamy koń nam sam zaoferuje kiedy będzie na to gotowy.
Mało tego, pojawiła się również "spirala wznosząca", o której pisze Karen - pojecie również wcześniej dla mnie nieco abstrakcyjne. Codziennie dostaję od Tisza coś nowego: lepszą równowagę, większe zebranie, lepsze samoniesienie. Codziennie mnie pozytywnie zaskakuje jakąś lepszą postawą, zaangażowaniem w poszczególne ćwiczenia. Zauważyłam też, że coraz mniej czasu i powtórzeń potrzebujemy, żeby Tisz zrozumiał jakieś nowe ćwiczenie, które mu proponuję. A za tym idzie to, że oczekiwany efekt pojawia się również szybciej. To jest właśnie ta "spirala wznosząca".

Myślę, że proces, który razem z Tiszem przechodzimy od ponad roku to wielka nauka związana z jazdą konną, ale też wielka nauka życia: trzeba zawsze całe swoje zainteresowanie skupiać na drodze jaką się kroczy, z uwagą i zaangażowaniem stawiać każdy krok, unikać bylejakości i zbędnego pośpiechu - a któregoś dnia poczujemy, że zbierając plon naszej pracy możemy jednocześnie wyruszyć w kolejna podróż na wyższy poziom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nasz blog czytają: