Ale mam też drugą książkę, która podobnie jak książka Karen Rolf zdecydowanie wniosła nową jakość do mojego myślenia o ujeżdżeniu.
Jest to książka: "Konia kształtuje jeździec – Funkcje i rozwój mięśni konia wierzchowego”. O dziwo (!) jest to książka napisana w 1939 roku. Ja oczywiście mam współczesne wydanie opatrzone wstępem znanych trenerów światowej klasy, ale zasadnicza treść powstała w 1939 roku i jest jak najbardziej wciąż aktualna. Uważam, że każdy kto zajmuje się jeździectwem powinien ją przeczytać i przeanalizować, bo bez tego mamy całkowicie nieprawidłowe wyobrażenie o tym jak pracują mięśnie konia i jak w związku z tym powinno to się przełożyć na szkolenie konia i sposób jazdy.
Bez znajomości budowy i funkcji mięśni u konia, trudno uwierzyć, że najważniejsze są mięśnie szyi, którymi koń niesie cały ciężar wraz z jeźdźcem. Oczywiście inne mięśnie też mają swoje funkcje, ale dla właściwej kinetyki ruchu mięśnie szyi to podstawa. Zrozumienie mechanizmu ich współdziałania jest olbrzymią pomocą w codziennym treningu.
Skoro tak, to pomyślałam, że te mięśnie wymagają szczególnej uwagi i „opieki”.
Na całą zimę zaopatrzyłam Tisza w „szalik” (przedłużenie derki na szyję) jako że doszłam do wniosku, że ważne mięśnie nie mogą przemarzać i łatwiej będzie mi je rozluźniać i rozciągać jeśli będą ogrzane.
Od dłuższego czasu poświęcam też codziennie kilkanaście minut przed treningiem na masaż szyi. Pomyślałam sobie, że skoro te mięśnie są takie istotne to może warto je dodatkowo rozgrzać przed treningiem. Początkowo Tisz dość długo się rozluźniał stojąc w boksie z prosta szyją, ale teraz nauczył się już od delikatnego dotyku dłonią opuszczać w dół głowę i całkowicie rozluźniać mięśnie od kłębu aż do czubka głowy. Masuję mu szyję wzdłuż po obydwu stronach.
Wymyśliłam też ćwiczenie, którego zadaniem jest rozluźnienie szyi łopatki. Proszę Tisza, żeby obniżył szyję z głową, jednocześnie podnosząc lekko nad ziemię przednią nogę. Masuję mu przy tym szyję i łopatkę, a czasem delikatnie poruszam Tisza za łokieć po to, żeby dać mu do zrozumienia, że noga i łopatka mają pozostawać luźne.
A po treningu, gdy mięśnie są już rozgrzane i rozciągnięte robimy ćwiczenia stretchingowe z marchewką:
- sięganie po marchewkę aż do słabizny po obydwu stronach
- sięganie po marchewkę pod brzuch
- sięganie po marchewkę do łopatki
- "marchewkowy rollkur"- tak nazwałam ćwiczenie kiedy daję marchewkę blisko szyi pod brodą, a Tisz wówczas wygina się po tą marchewkę świetnie rozciągając górną część szyi
- sięganie po marchewkę między przednimi nogami
Moim zdaniem ten masaż przed treningiem i stretching po działają rewelacyjnie. Tisz już od pierwszych kroków stępa przyjmuje prawidłową postawę z lekko zaokrągloną szyją w dół i wygiętym w górę grzbietem. A wiadomo, że dobry początek to 50% gwarancji na dobre efekty treningu.
Podstawą wszystkich tych działań jest świadomość jak te mięśnie są zbudowane, jak ułożone i jak współpracują podczas jazdy – którą zdobyłam dzięki książce „Konia kształtuje jeździec”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz