piątek, 12 lutego 2010

Prawie jak cud....

Autor: Emily McShane
Koń: Szafir
Rodzaj pracy: pod siodłem

Dziś wydarzyło się coś dla mnie wyjątkowego, tym bardziej, że zupełnie się tego nie spodziewałam.
Wspominałam wcześniej o problemach Szafira z galopem na prawą nogę. Same zagalopowania się co prawda pojawiły, ale cały czas koń chciał zmienić nogę, a do tego zaczęło się to dziać również w galopie na lewa nogę. I od kiedy pamiętam (nawet mam stare nagrania sprzed dwóch lat) Szafir zawsze w galopie machał i kręcił ogonem,
w ten książkowy sposób pokazujący "niezadowolenie" u konia. Potem - czyli ponad rok temu - dowiedzieliśmy się, że ma kontuzję wiązadła w prawej tylnej nodze i ponieważ Szafir był wcześniej w Polsce to dokładnie nie wiedzieliśmy skąd się kontuzja wzięła i od kiedy.
Tak wiec po ostatnich kilku tygodniach treningu Szafir na pewno poprawił się kondycyjnie, ale cały czas nie byłam zadowolona z galopu. Szczególnie pod siodłem jest mi trudno nad tym pracować gdyż Szafir jest wielki i ciężki a ja nie za duża. Na dodatek Szafir się leni i bardzo szybko nudzą mu się oferowane przeze mnie ćwiczenia. A wiec w ostatnich dwóch tygodniach próbowałam mu urozmaicić trening i jeździliśmy na tor dla koni wyścigowych, aby nabierał kondycji i porozciągał się w galopie. Stępowałam też pod bardzo duże wzgórze, aby poprawiał podstawianie zadu.
Bardzo ciekawe, że się okazało jak bardzo jego zad jest "w tyle" gdyż miał duże trudności aby wejść pod wzgórze i zejść z powrotem po linii prostej. Wiadomo, że wymagało to podstawienia zadu a ponieważ tu mamy braki to Szafir sobie pomagał wchodząc pod gore i z góry trawersem albo przynajmniej odstawiał obie tylnie kończyny na boki zamiast pod siebie.
Oprócz tego skakałam go luzem i lonżowałam na pessoa, tak wiec miał bardzo intensywny okres z dużym urozmaiceniem treningu skoncentrowanego na prace zadu. I tak też dziś sobie wsiadłam i nie licząc na wiele poustawiałam sobie koziołki na galop o wysokości 20 - 30 cm na jedna i dwie foule. Zanim jednak przystąpiłam
do pracy na koziołkach zrobiłam rozgrzewkę i trochę wyginania i zaczęłam galopować.
Może nie tyle zdziwiło mnie, że zagalopowywał zawsze na dobra nogę i nie chciał jej zmieniać, co ze przestał świstać ogonem. Na początku nie wiedziałam co to jest, bo galopował i jakaś taka ......cisza... czegoś mi brakuje ....:P
Pogalopowałam na obie strony i na kołach i skakałam przez koziołki i nie było świstania ogonem!!!

Teraz tak naprawdę mam jeszcze więcej pytań niż przedtem. Bo kiedyś było: Dlaczego on tak macha ogonem?... aha jest z czego niezadowolony...... ale dlaczego?
A teraz jest: Dlaczego przestał machać? Czy coś co ja zrobiłam poprzez ćwiczenia mu pomogło? Czy może coś samo "się wzięło" i naprawiło? no i co mam zrobić, aby tak zostało?

Pomimo nawału nowych pytań jestem niezwykle zadowolona i nie mogę się doczekać kolejnego treningu :)

Komentarz: Ula

Czytałam w "Ujeżdżeniu naturalnie!", że koń jak odnajduje "ulubione miejsce" czyli równowagę to się odpręża. Ja mam taki przypadek, że Tisz krzywi się na jedną stronę. Jak idzie w lewo to mu zad wpada do środka. Więc jak go dziś stępowałam na małej hali to mu ręką wypychałam zad na zewnątrz przez pół koła i potem o wysyłałam do kłusa. I wyobraź sobie, że wyjątkowo nisko wyciągał głowę ( = rozprężał się). Za pierwszym razem zdziwiłam się, ale jak powtórzyłam to jeszcze 3-4 razy i było to samo to już byłam pewna tej zależności. Być może po ćwiczeniu na wzgórzu Szafir też odnalazł "ulubione miejsce".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nasz blog czytają: