Autor: Emily
Po prawie 10 lat uprawiania jeździectwa w Polsce przy pomocy instruktorów i trenerów wydawało mi się, że istnieje tylko jeden rodzaj przeprowadzenia treningu.
Mianowicie na początku 10 minut stępa, kolejne 10 kłusa, z krótka przerwą na stępa mamy galop przeplatany z kłusem przez 20 minut 10 minut kłusa i 10 minut stępa na koniec, w sumie 60 minut. Wszystko nie koniecznie z zegarkiem w ręku, ale tak to mniej więcej wyglądało.
Teraz - po pierwsze nie zawsze mam te 60 minut na konia, a po drugie nie musi to byc 60 minut, a plan treningu może być elastyczny, o czym przekonałam się poprzez obserwowanie treningów w innych krajach i obserwowanie klinik przeróżnych jeźdźców i trenerów.
Zbierając własne doświadczenia, obserwując innych oraz interesując się psychologią i fizjologia koni dowiedziałam się że dużo lepsze dla psychiki i pracy mięśni są częste zmiany zarówno chodów, ustawienia jak i zgięcia w którym pracujemy. Również jak wspominałam już wcześniej, podchodząc do treningów bardziej spontanicznie i bardziej układając je pod konia, otrzymujemy nie tylko lepsze rezultaty z samego treningu ale też większe zadowolenie konia.
Zresztą sięgając do treningów z rożnych dyscyplin można zauważyć, że trening konia waha się od 30 min (u koni wyścigowych) do nieraz ponad dwóch godzin (np. u koni rajdowych) tak wiec pod względem fizjologicznym konia nie powinniśmy czuć się ograniczeni do tych "60 minut" treningu u konia "sportowego".
Tak wiec chciałabym tu dodać otuchy i odwagi mojej przyjaciółce Uli do tego, aby (jak w jej przypadku) wydłużała trening do 80 a nawet 90 minut jeśli jak odkryła Tisz jest koniem, który potrzebuje stosunkowo dużo czasu na rozgrzewkę i zwykle najlepsze efekty otrzymuje pod koniec swych "60 minut".
Zastanowiłabym się również czy przypadkiem to właśnie nie o to chodzi, aby jeździć do momentu gdy musimy coś naprawiać, i jak już nam coś wychodzi i jesteśmy zadowoleni to kończyć. Natomiast czas treningu powinien być według mnie kwestią elastyczną, ponieważ np. prawie wszystkie moje konie (3 własne plus 5 innych w treningu) są z tych "szybko rozgrzewających się" i zwykle najlepsze momenty z treningu mam pomiędzy 20 a 30 minutami i jeśli trening przeciągam to bardzo często właśnie wtedy mi się coś psuje :)
Może jest to kwestia jeźdźca, może jest to kwestia konia, o tym musimy przekonać się zbierając własne doświadczenia!
PS. od Uli
Komentując powyższy temat chciałabym dodać, że ja właśnie kończę zwykle jak już jestem zadowolona, nie tyle z ćwiczeń co ze stanu relacji i współpracy z Tiszem. Jak czuję, że jest ok i jest nastawiony pozytywnie, że jest zadowolony - to kończę. Nie chcę zostawiać treningu w sytuacji kiedy ja jestem niezadowolona i on w zasadzie też nie bo wydaje mi się, że będzie to stracona lekcja, która nie przyniosła żadnego sukcesu (oczywiście sukcesu na miarę tej lekcji) - a jak wiadomo sukcesy uskrzydlają. :). Bardzo jest ważne to, żeby lekcja wypełniła oczekiwania (co często również jest powtarzane w książce "Ujeżdżenie naturalnie!"). Sztuką jednak jest dostosować oczekiwania do aktualnego stanu wyszkolenia konia i do jego kondycji fizycznej i psychicznej w danym dniu (czyli tego co jesteśmy w stanie stwierdzić na początku treningu). I jeżeli nasze oczekiwania nie dadzą się spełnić, to zawsze błędem musimy obarczać siebie - oczekiwania były zbyt wygórowane.
Chciałabym jeszcze dodać dwa słowa na temat dzisiejszego treningu, bo jak ulał pasują do tego tematu. Po pierwsze chciałabym polecić wszystkie opisane wczoraj ćwiczenia jako bardzo bardzo skuteczne. Tisz był dziś po prostu rewelacyjny. Rzadko wyczuwałam delikatne napięcie prawego boku, sam wracał częściej do wyprostowania chowając zadek przy jeździe w lewo (dla przypomnienia, jego skrzywienie objawia się wpadającym do środka zadkiem), świetnie reagował na przejścia do stępa, świetnie reagował na cofanie przy minimalnym kontakcie, świetnie wykonał ustępowania na obydwie strony - no po prostu "malina". Po 40 minutach zastanawiałam się co właściwie mam jeszcze robić dzisiaj, skoro niczego nie muszę poprawiać - w związku z tym dzisiejszy trening trwał równo 60 minut z dłuższym stępem na początku i z rozluźniającym galopem na długiej wodzy i naprawdę długim stępem na końcu. Jutro w nagrodę lonżowanie na małej hali (w moim przypadku jak zwykle bez lonży).
O czym piszemy
"odpuszczanie"
"ulubione miejsce"
Akupunktura
angażowanie inteligencji konia
bieganie luzem
budowa mięśni
ciekawe ćwiczenia
czas treningu
diagnozowanie problemów
dodania w kłusie
doświadczenie
gdy konia boli
gimnastyka
intuicja
klikanie
kontrola kontaktu na wodzach
lonżowanie
lotna zmiana nogi
masaż szyi
nasza psychika
nowy koń
ocena postępów
plan pracy
płochliwy koń
Po akupunkturze
po kontuzji
pomoce jeździeckie
pozytywne nastawienie
praca z energią
psychika konia
rozgrzewka
rozluźnienie łopatek
rozprężenie
skoki luzem
skrzywienie na jedną stronę
słabe zagalopowania
słaby kłus
stęp hiszpański
transport
trening
trudny początek
ujeżdżenie naturalne
wizualizacja
zabawa
czwartek, 4 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz