sobota, 16 stycznia 2010

Co może nam dać "odpuszczanie"


Autor: Emily McShane
Koń: Szafir
Rodzaj pracy : lonża

Od zawsze byłam zwolenniczką "odpuszczania" i niektórzy nawet zwykli o mnie mówić ze jestem "za miękka"; "za dobra" w pracy z końmi. A to tylko dlatego, że gdy koń wykonał moje polecenie dawałam mu "luz" bez względu na to jak dalej zaplanowałam trening. To samo przy skokach luzem, po najlepszym skoku koń kończył pracę. Dlatego też czasem zdążają mi się dni kiedy pracuję z koniem zaledwie pól godziny, a to dlatego, że wszystkie polecenia wykonywał prawidłowo i ewidentnie się starał. Żeby było jasne to nie, że koń resztę dnia spędza w boksie. Wszystkie moje konie wychodzą codziennie na pastwiska lub wybiegi i chodzą do "walkera" na godzinę.

Ale wracając do "odpuszczania", które dziś niezwykle mi pomogło w przełamaniu małej traumy mojego konia. Mianowicie mój koń jest w początkowej fazie treningu po kontuzji jakiej się nabawił ponad rok temu. W sumie pod siodłem nie chodził 9 miesięcy. Teraz jest już zdrowy i od kilku tygodni pracuje na lonży i pod siodłem. Niestety nie wszystko jest tak samo jak przed kontuzją, mianowicie Szafir z racji oszczędzania nogi przez tyle miesięcy (prawa tylna) oraz pamięci o bólu nie chce galopować na prawą nogę. Ma dużo słabsze mięśnie z jednej strony i podświadomie nadal próbuje chronić swoją nogę i tak jakby "zapomina", że można galopować na prawą nogę. Statystycznie jedno z 10 zagalopowań kończy się sukcesem, pozostałe 9 galopuje na złą nogę lub krzyżuje.

Tak wiec, aby mu pomóc dużo go lonżuję, aby się powyginał i sam znalazł równowagę i sam z siebie wybrał prawidłową nogę.
Zastosowałam moje ulubione ćwiczenie na lonży, mianowicie przejścia kłus - galop z drągami na kłus. Zaraz po przejściu drągów na kłus koń ma zagalopować po czym na 3-4 kroki przed drągami przechodzę do kłusa. Ćwiczenie na lewą stronę przebiegło nie tyle prawidłowo co idealnie, i za każdym razem jak dałam mu bodziec / sygnał a on wykonał polecenie natychmiast to "odpuszczałam". Zmieniłam kierunek i na początku bez użycia drągów próbowałam zagalopować na prawa nogę i odpuściłam dopiero jak zagalopował prawidłowo (po 4 zagalopowaniach). Po "odpuszczeniu" naprowadziłam go kłusem na dragi i cóż się stało? Koń zaraz po dragach zagalopował na DOBRĄ prawa nogę, po czym powtarzał to przez kolejne 4 okrążenia, po których odpuściłam zupełnie i w nagrodę puściłam konia luzem po ujeżdżalni.

Podczas tego całego procesu zauważyłam, że będąc w zgodzie z koniem i w pełni go akceptując koń naprawdę starał się mnie zadowolić i tym samym przełamał swoją traumę. Nawet jeśli to zrobił, aby mieć "święty spokój" to tak czy inaczej wykonał swoja robotę, zrobił postęp i ja nie mogę na to narzekać.

Przede mną i Szafirem jeszcze długa droga zanim wróci do pełni sił i na pewno na niejeden problem się natkniemy po drodze, ale dopóki słuchamy i rozumiemy się nawzajem z moim koniem zawsze znajdziemy jakieś rozwiązanie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nasz blog czytają: