czwartek, 14 stycznia 2010

Praca z energią


Autor: Emily McShane
Koń: Shaka
Rodzaj pracy: na lonży

Shaka jest bardzo płochliwym koniem, bardzo bardzo płochliwym. Nie bryka, nie zrzuca, za to non stop się płoszy, i zwykle płoszy się więcej na placu niż w terenie.
Płoszy się również na lonży, i generalnie to wygląda tak jakby miał taką wielką "czkawkę" :P . Lonżowałam go dziś na arenie. Jest bardo czuły na jakiekolwiek gesty ruchy lub komendy, a wiec można się domyśleć że najczęściej galopuje i kłusuje i to w raczej mało zrelaksowany sposób z głową w chmurach. I żadne uspokajanie głosem, ani stanie w bezruchu nie poprawia sytuacji, w związku z tym jest to irytujące.
No wiec zaczęłam wysyłać mu energię, w przypadku takich koni zaczynam najpierw używać energii "do dołu" na wypadek gdyby miały eksplodować gdy dam im energię dodatnią :). No i jak 8 cud świata za pierwszym razem galopowałam a ja "ściągnęłam " go do kłusa, a potem do stępa. Ponieważ pokazał ze potrafi odczytywać moja energię bardzo dobrze, ułożyłam ręce wzdłuż ciała i go wysyłałam do kłusa i galopu oraz na odwrót już przy pomocy energii. Co ciekawe po kilku sekwencjach i powtórzeniach, koń się rozluźnił i nawet przestał płoszyć. Widać było że skupia się na mnie co do niego "mówię" a nie na otoczeniu które jest takie straszne.
Po kolejnych minutach pracy widać było wręcz ulgę u konia tak jak by mówił:
"tak, nareszcie do mnie "mówisz" teraz Cię słyszę, możemy się porozumieć, a to wasze machanie rekami i nogami i krzyki i Bóg wie co jeszcze naprawdę mnie przerażają i nie wiem o co w tym chodzi"

Moja teza: konie nerwowe lub pobudliwe są bardziej czułe na wszystkie bodźce zatem i na energie, a wiec dużo łatwiej i z większą ochotą przejdą na ten system komunikowania się.

Autor: Ula
Koń: Tiszmen
Rodzaj pracy: Lonżowanie bez lonży

Całkowicie się zgadzam. Dziś jak Tisz kłusował, a ja mu „sprawdzałam pedał gazu” to za drugim i trzecim razem nie zwalniał tak od razu. Nie to żeby fikał, ale chyba mu się spodobało więc jeszcze energicznie przez chwilę kłusował pomimo, że ja odpuściłam więc postanowiłam wyciszać go postawą i głosem. Ściszałam i zniżałam i zwalniałam głos i też lekko się pochylałam (tak jakbym chciała zrobić się mniejsza). No i on baaaaaardzo wolno i luźno kłusował, ale nie przechodził do stępa. To było bardzo miłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nasz blog czytają: