czwartek, 14 stycznia 2010

Pedał gazu - to działa!

Autor: Ula Kowalczuk
Koń: Tiszmen
Rodzaj pracy: lonżowanie bez loży

Dziś było ostro: -17 stopni było jak pojechałam do stajni. Ale za to pięknie z tym słońcem, mieniący się śnieg, czapy na świerkach, mróz skrzypi po nogami i końskimi podkowami no i wcale nie zmarzłam. Oczywiście nie jeździ się już przy tej temperaturze, tylko lonżuje, żeby się chłopak trochę poruszał i do stajni. Ale było bardzo fajnie :).
Nie mogłam z powodu mrozu zastosować moich energetycznych przemyśleń w treningu, ale zastosowałam w lonżowaniu i super się sprawdziły. Poza tym oglądałam wczoraj jeszcze DVD, które jest dołączone do książki (chodzi o Ujeżdżenie naturalnie!) - jakie to jest dobre! jak ja lubię takie podejście do tematu! Muszę powiedzieć, że miałam łzy w oczach, jak pięknie i z jaką tolerancją i zrozumieniem można potraktować całość tej pracy z koniem. eh!
Dziś będę oglądała dalsze odcinki, bo wczoraj już było bardzo późno i musiałam przerwać.

Z dzisiejszego dnia mogę powiedzieć, że sprawdzałam "jak działa pedał gazu". Potwierdzam, że świetna ta metoda sprawdzania, czyli odpuszczasz jak tylko widzisz że koń się postarał. Rzeczywiście za drugim i kolejnym razem stara się bardziej. Druga sprawa: dziś zdecydowanie mało używałam bata (oczywiście do lonżowania). Raczej starałam się żeby Tisz zaakceptował, że stępuję obok niego. Jednak przy kłusie i przy galopie (których ze względu na mróz było niewiele) pomogłam sobie batem. Poza tym cały czas zwracam uwagę żeby zwroty robił do mnie a nie ode mnie. Zakładam, że to go przekona, że zwrot jest ćwiczeniem, a nie że musi zmienić kierunek ze strachu.
Fajne jest też to, że jak go zatrzymuję (oczywiście staram się to robić głosem i postawą) to zostaje na kole i zwraca głowę do mnie - czyli tak jak w książce :). Czasem tylko nie zawsze zatrzymuje się odpowiednio wcześnie. Ale jeszcze nie wiem co źle robię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nasz blog czytają: