niedziela, 17 stycznia 2010

Czasem warto zmieniać plan



Autor: Ula
Koń: Tiszmen
Rodzaj pracy: pod siodłem

Dzisiejszy trening rozpoczęłam od stępa na luźnej wodzy, później przeplatałam stęp z zatrzymaniami i woltami (wszystko na luźnej wodzy) i potem również podobnie kłus przeplatany przejściami do stępa. Miałam problem z pierwszym zakłusowaniem (podobnie jak już wcześniej opisywałam pierwsze zagalopowanie), ale drugie i trzecie było już ok. Wszystko było na luźnej wodzy. Tisz był chyba nieco zdziwiony, bo to dla niego nowość, ale zauważyłam, że był odprężony. Zaczął też ładnie wyciągać szyję. A ja też trochę eksperymentowałam z postawą. Skręcałam ciało w prawo i w lewo, jechałam w półsiadzie... i tak sobie podróżowaliśmy. Potem stopniowo przeszłam najpierw na lekki kontakt, a potem trochę wzmocniłam. Kłus był słaby, bez impulsu, chciałam nawet spróbować jakiś wyginań (łopatka, trawers) ale było naprawdę kiepsko. Nauczona wczorajszym doświadczeniem szybko postanowiłam zmienić całkowicie koncepcję i zacząć od galopu. I tu niespodzianka: pierwsze zagalopowanie i było ok. Więc poszłam w to dalej: zaczęłam od wydłużania i zbierania wodzy w galopie. Przy zbieraniu początkowo przechodził do stępa, ale udało mi się go przepchnąć (starałam się to robić maksymalnie stawiając na energię) i już potem rozumiał co mam na myśli :-). Po każdej takiej fazie - krótki step na luźnych wodzach. I tu: Tisz bardzo, ale to bardzo wyciągał głowę w dół, praktycznie nosem dotykał ziemi. [ Co Ty na to Emilko?] Nawet nie miał ochoty ponownie wracać na kontakt, przy zbieraniu wodzy stawiał mały opór, więc jeszcze mu przez moment pozwalałam na kilka kroków z nosem przy ziemi i wracałam do ćwiczeń. Skoro nie udawało nam się zrobić łopatek i trawersów w kłusie, postanowiłam spróbować w galopie - w prawo super, w lewo trochę słaba łopatka. Zauważyłam przy tym, że chyba Tisz ma problem z napinaniem prawej strony i dlatego ta łopatka była słabsza. (Następnym razem muszę wymyśleć jakieś ćwiczenia na tą prawą stronę). No i po każdej sekwencji - oczywiście wyciąganie szyi w dół, ekstremalne.
Na koniec ćwiczeń w galopie było moje ulubione ćwiczenie: czyli przejścia kłus galop i delikatne dodania w galopie. I tak skończyliśmy fazę galopu by wrócić do kłusa. I tu niespodzianka: fajny, dynamiczny kłus, zakłusowania bez problemu. Więc zaczęłam trochę różnych ćwiczeń: łopatki, trawersy, przejścia,a potem nawet postanowiłam sprawdzić jak tam z ustępowaniami. Ogólnie było nieźle. Skrócenia w kłusie były też ok. Jednak kiedy chciałam dodać - co tu dużo mówić - rozpędzał się, ale nie wydłużał zbytnio.... Ogólnie z dzisiejszego dnia mam dwa tematy do przemyśleń: problem impulsu w kłusie i napinanie prawej strony. I to jest moja zagadka na niedzielny wieczór.

Komentarz: Emily McShane

Oprócz tego, że jestem niezwykle zadowolona z efektów twojej pracy, z tego że Tisz sam z siebie dąży już do rozluźnienia i najwyraźniej nie tyle podobają mu się twoje treningi co pokazałaś mu że może na Ciebie liczyć i może ci ufać gdyż wreszcie
zaczęłaś się skupiać w swoich treningach na ćwiczeniach pod kątem konia, a nie na a nie na "masochistycznych igraszkach z lewa łydka " :P. Ale najbardziej dumna jestem z twojej postawy. Że jesteś elastyczna, spontaniczna i gotowa na zmiany w trakcie treningu. Owszem dobrze jest ustalić sobie temat treningu i wstępny plan, ale mamy do czynienia z koniem, żywym zwierzęciem i nie możemy pracować z nimi jak z zaprogramowana maszyna do obróbki czegoś tam :). Zresztą jak zauważyłaś to popłaca gdyż czasem rezygnując z naszego pierwotnego planu i zaczynając inne ćwiczenia osiągamy postęp i znajdujemy rozwiązania problemów z innych treningów.

A teraz pomyśl co by Ci dało gdybyś wymuszała bez przerwy to samo ćwiczenie. Nie tyle co nam ciągle nie wychodzi co wręcz się pogarsza. Do tego dochodzi nasza irytacja i podenerwowanie, które automatycznie przeradza się w napięcie naszego ciała i już w ogóle kaplica. Myślę ze obydwie mamy tego typu praktyki już za sobą :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nasz blog czytają: