czwartek, 28 stycznia 2010

Wracamy do pracy po fali mrozów

Dziś był "upał" bo temperatura na zewnątrz oscylowała około zera. Oczywiście dziś wróciliśmy do pracy pod siodłem. Ciekawa byłam jak też to po kilku dniach bez siodła Tiszmen przyjmie.
Zaczęliśmy jak zwykle od stępa na luźnych wodzach, a potem kłus na luźnych wodzach, potem stęp i przejścia do stój na luźnych wodzach - wszystko super. Rozgrzewka na luźnych wodzach to bardzo dobra metoda. Nauczona doświadczeniem z poprzednich treningów, przed rozpoczęciem właściwej pracy, postanowiłam jeszcze zrobić krótki galop na luźnych wodzach.
No i szykowałam się do ćwiczeń na kontakcie. Byłam ciekawa, czy czegoś nie straciłam przez te "wolne" dni.
Zaczęłam od kłusa na luźnych wodzach i zbierania wodzy w trakcie jazdy - bardzo powoli i delikatnie. I... Jeżeli miałabym kwestię impulsu porównać do wskazań termometru, to mam wrażenie, że z poziomu -10 wróciliśmy do poziomu 0. Prawie nie traciliśmy rytmu, prawie nie traciliśmy impulsu i - co najważniejsze - Tisz wogóle się nie napinał. Można by powiedzieć podawał szyję "jak na tacy": mięciutko i spokojnie. Pomyślałam sobie, że wróciliśmy zza jakiejś strasznej granicy gdzie nie ma ochoty na jakąkolwiek współpracę.
Moim zdaniem był też bardzo przyzwoity kłus ćwiczebny, energiczny i w rytmie. Później na prostych odcinkach próbowałam trochę dodać energii, i nawet to dostała. Na tym etapie było to absolutnie satysfakcjonujące, ale ogólnie chciałabym więcej ekspresji. Ale cieszę się, że mam poczucie, że jesteśmy z Tiszem już na innym poziomie jeżeli chodzi o impuls w kłusie.

Dalej starałam się po prostu robić różne pojedyncze ćwiczenia, tak dla przypomnienia o treningach. Świetnie wychodziło nam kłusowanie po okręgi z zatrzymaniami co ćwiartkę, ładne spokojne zatrzymania, ładne ruszenia. Później na tym samym kole robiliśmy kłus ze stępem (zmiana co ćwierć koła) - też fajnie.

Czułam, że te kilka dni były dobre dla Tisza - wyciszony, spokojny, kontaktowy - możnaby rzec - super koń :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nasz blog czytają: